Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kto w Boże Narodzenie odpoczywa od zakopiańskiej "Górki"?

Tomasz Mateusiak
Tomasz Mateusiak
Włodek z Bukowiny alkoholu w ustach nie miał od 11 miesięcy. Ślubował. 32-letni Marek z Zakopanego na "Górce" był w styczniu i też nie pije. W obu przypadkach okres abstynencji wkrótce się skończy. Panowie napiją się w święta. Przed samą Wigilią dla obu z nich mija okres ślubów wstrzemięźliwości, które złożyli całując obrazek Matki Bożej Nieustającej Pomocy w kościele ojców Jezuitów na zakopiańskiej "Górce". Terminy nie są przypadkowe. Górale w święta będą chcieli spotkać się z rodziną, a wówczas otworzy się niejedną flaszkę. Napiją się więc a śluby złożą ponownie po Sylwestrze. Znów na cały rok.

- Mój mąż alkohol pije tylko w święta - mówi Halina, zakopiańska pielęgniarka po 40. - Jestem z tego powodu szczęśliwa. Zaraz po ślubie były tygodnie, że nie widywałam go trzeźwego. Pracował na budowie i niemal codziennie był pijany. Doszło do tego, że pozbywali się go kolejni majstrowie, a ja robiłam na nas dwoje i małe wtedy dzieci.

Kobieta w końcu powiedziałam dość. Włodek (50 lat) dostał ultimatum. Kończy pić, albo ich rodzina się rozpadnie.

- Poszedłem na "Górkę" i złożyłem śluby. Najpierw na trzy miesiące, później na pół roku. Wytrzymywałem ten czas bez gorzołki i między nami się ułożyło. Do baciarki (po góralsku zabawy) trochę mnie ciągnęło.

"Górka" a właściwie zakopiański Dom Rekolekcyjny Księży Jezuitów położony na zboczu Gubałówki (stąd nazwa "Górka") to dla Podhalan miejsce święte. Uzależnieni kończą tam z nałogiem od przeszło 30 lat. W świątyni pojawiają się alkoholicy, palacze, narkomani czy hazardziści. Ten wydawałoby się dziwny proceder ma wielką moc, bo górale są bogobojni. Gdy coś obiecają Bogu, honor nie pozwala im go zawieść. Myliłby się jednak ten, kto uważa, że osoba, która złożyła śluby, alkoholu do ust nie weźmie już nigdy. Górale wymyślili, że i od abstynencji można sobie przecież zrobić wolne.

- Ja właśnie tak robię - mówi Włodek. - Lata temu po kilku ślubowaniach poradził mi to kolega. Mówił, że on ślubuje na "Górce" zawsze w styczniu i zawsze na 11 miesięcy. Przed Bożym Narodzeniem kończy się przysięga a on może się napić z rodziną przy świątecznym stole. Dlatego ja teraz też folguje sobie w grudniu na dwa, trzy tygodnie. W styczniu wracam jednak do Jezuitów. Żona to jakoś zrozumiała.

Podobne przykłady można mnożyć. Młodszy od Włodka Marek (32 l.), który też zgodził się z nami porozmawiać, wolne od "Górki" robi sobie od kilku lat. - Znam kilkanaście osób, które robią to samo - tłumaczy i od razu dodaje, że to nie jest tak, że on od 1 grudnia do 2 stycznia jest zalany w trupa. - Niech pan redaktor dobrze zrozumie. Jako budowlaniec w grudniu nie mam pracy. Robię sobie więc wakacje. Kto na urlopie nie napije się drinka?

- Muszą przyznać, że początkowo godziłam się na te przerwy z obawami - mówi Hanna, żona Marka. - Bałam się, że mąż będzie tak pił, że zepsuje nam święta. Tak się jednak nie stało. Gdy się napije, zachowuje się normalnie.

- Można nawet powiedzieć, że tata jest w święta bardziej wesoły. Bawi się ze mną i siostrą - dodaje przysłuchujący się rozmowie 11-letni syn Maćka i Hanny. - On lubi święta...
Fakt, że sporo osób odwiedzających "Górkę" tak manewruje datami obowiązywania przysięgi, by w święta mieć dyspensę. Nie dziwi to ojca Władysława Miko.

- Wiem, że część ludzi wykombinowała sobie takie przerwy. Nasi bywalcy to czasem cwane bestie - śmieje się duchowny. - Poważnie jednak mówiąc, to nie mam przeciwko takim przerwom. Myślę, że Bóg też. W końcu śluby są czasowe, a nasi wierni są dorośli i sami wiedzą, co dla nich dobre. Dożywotnich przysiąg prawie nie przyjmujemy. Oczywiście liczę, że ludzie, którzy napiją się w święta, wrócą do nas tuż po nich. Wiadomo, że co za dużo to nie zdrowo - dodaje ksiądz, który przypomina też że zna wiele osób, które abstynencję zachowują też w święta.

- To chyba jednak normalne. Wśród ponad 5 tys. osób, które ślubowały u nas w tym roku, muszą znaleźć się osoby z różnych podejściem do tematu trzeźwości. Dla jednych trwa ona do śmierci. Dla innych dożywotnio czy komunii dziecka -kończy ojciec Miko.

W święta część ludzi ślubujących na "Górce" znów lubi się napić

Jak to wszystko się zaczęło?

Jeżeli góral mówi, że jest "Na Górce" to znaczy, że złożył śluby trzeźwości i alkoholu nie tknie. "Na Górce" jest już 16 tomów, z nazwiskami osób, które obiecały Bogu wstrzemięźliwość. Przysięgę składa się na określony czas. Niektórzy, wymawiając słowa przysięgi, ślubują na miesiąc, inni na pół roku a czasem nawet na dwa, trzy lata. Po ślubowaniu wierny otrzymuje obrazek Matki Bożej Nieustającej Pomocy z odpowiednim wpisem i zapewnieniem, że w każdą pierwszą niedzielę miesiąca odprawiana jest mszę świętą w intencji ślubujących. Historia ślubowań wstrzemięźliwości w kościele zakopiańskich jezuitów sięga 1971 roku. Wówczas młoda góralka przyprowadziła do kościoła swojego męża. Kobieta powiedziała księdzu, że wyszła niedawno za mąż, ale co jej z tego, kiedy mąż cały czas pije. Ksiądz namówił mężczyznę, żeby obiecał mu, iż przez miesiąc nie będzie pił. Udało się i po miesiącu góral wrócił mówiąc, że teraz będzie ślubował przed Bogiem. "Skoro dotrzymałem obietnicy złożonej Juhasowi, to tym bardziej dotrzymam ślubów złożonych Bacy" - miał wówczas powiedzieć.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kto w Boże Narodzenie odpoczywa od zakopiańskiej "Górki"? - Sucha Beskidzka Nasze Miasto

Wróć na suchabeskidzka.naszemiasto.pl Nasze Miasto