- Zakażonych 4 886 154+ 33 480
- Zmarło 105 194+ 33
- Szczepienia 51 564 403+ 19 509
- 1. śląskie:+5 502
- 2. mazowieckie:+4 978
- 3. dolnośląskie:+3 363
- 4. pomorskie:+3 226
- 5. małopolskie:+2 540...więcej
Choć oficjalne dane mówią, że z powodu koronawirusa zmarło już 941 osób, a zachorowało w sumie ponad 19 tysięcy, ogólna liczba zgonów w Polsce w czasie pandemii spada. Z informacji, które otrzymaliśmy z Ministerstwa Cyfryzacji wynika, że w okresie od stycznia do końca kwietnia 2020 roku w Polsce zmarły w sumie 142 561 osoby. W tym samym czasie w roku 2019 liczba zgonów była o 2 570 przypadków wyższa i wyniosła 145 131. Do końca kwietnia 2020 roku zmarło więc o 1,8 proc. osób mniej.
Są jednak powiaty, w których w pierwszym kwartale tego roku liczba zgonów była wyższa nawet o kilkadziesiąt procent. Jak mówią eksperci - dziś trudno jednoznacznie stwierdzić, czy ta wyższa liczba zgonów jest bezpośrednio lub pośrednio związana z wirusem. Kluczowe będzie obserwowanie danych w kolejnych miesiącach, by stwierdzić, jak skutki pandemii w długim terminie wpływają na zdrowie i życie Polaków. Rafał Halik, epidemiolog Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego, stawia tezę, że generalna mniejsza liczba zgonów w Polsce spowodowana może być łagodną zimą, która spowodowała mniej powikłań zdrowotnych z powodu zanieczyszczonego powietrza i grypy.
Ten wirus to bardzo trudny przeciwnik
Koronawirus w ciągu zaledwie kilku miesięcy zmienił życie ludzi na całym świecie. Dziś liczba osób oficjalnie zdiagnozowanych jako zarażone Sars-CoV-2 na świecie przekracza już 4,7 mln. Liczba osób zmarłych to ponad 300 tys.
Sars-CoV-2 pokazał też, jak trudnym jest przeciwnikiem ponieważ w walce z nim, wiąż wielu rzeczy nie wiemy. Nie wiemy kiedy naprawdę zaczął zabijać. W Polsce pierwszy przypadek zdiagnozowano 4 marca, ale we Francji pojawił się 24 stycznia. Już dziś wiadomo, że był obecny wcześniej. Prof. Yves Cohen, wraz z grupą francuskich lekarzy, przebadał 24 próbki osób, które wykazywały podobne objawy w grudniu i na początku stycznia. Jedna z nich dała wynik pozytywny. Okazało się, że 42-letni, pochodzący z Algierii, sprzedawca ryb był chory zanim zaczęto diagnozować koronawirusa. Nawet te badania nie dają pewności kim był prawdziwy „pacjent zero” w tym kraju. Rzecznik WHO, Christian Lindmeier, zalecił by i inne kraje przeprowadziły podobne analizy. Minister zdrowia Łukasz Szumowski zlecił to zadanie Agencji Badań Medycznych. Wyniki tych testów nie są jeszcze znane.
Wielu rzeczy nie wiemy, a to powoduje lęk
Nie wiemy również, ile tak naprawdę osób zostało zakażonych. W Polsce przeprowadzono dotąd ponad pół miliona testów na obecność koronawirusa. Oficjalna liczba zakażonych to ponad 18,9 tys. Tymczasem już w kwietniu prof. Andrzej Horban, krajowy konsultant ds. chorób zakaźnych, w rozmowie z Polsat News twierdził, że nawet 80 proc. osób może przechodzić zakażenie koronawirusem bezobjawowo, a liczba faktycznie zakażonych może wynosić 40-50 tysięcy.
Trudno również precyzyjnie określić, ile osób naprawdę zmarło na COVID-19. W różnych krajach w różny sposób kwalifikuje się zgony jeśli chodzi o przyczynę. Nie wiemy także, jak na zdrowie i życie ludzi wpływa ograniczenie dostępu do placówek opieki medycznej. Szef resortu zdrowia już w kwietniu apelował, aby ludzie, którzy walczą z innymi groźnymi chorobami nie lekceważyli niepokojących objawów. - To, że w głównej mierze zajmujemy się dziś zapobieganiem rozprzestrzeniania koronawirusa i przygotowaniami służby zdrowia do przyjęcia większej liczby zakażonych pacjentów, nie może oznaczać, że zaprzestaniemy zajmować się innymi chorobami i innymi chorymi – mówił m.in. w kontekście pacjentów kardiologicznych zagrożonych zawałem serca.
Na problem ten zwracał także uwagę Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich, który sygnalizował, że „otrzymuje skargi wskazujące, że nie jest w pełni zapewniona opieka zdrowotna osobom w stanie nagłym, w szczególności w przypadku problemów kardiologicznych, nadciśnienia, stomatologicznych, a także osób posiadających przewlekłe choroby i cierpiących onkologicznie oraz wymagających niezwłocznie rehabilitacji, np. po wypadku samochodowym”.
Te wszystkie niewiadome powodują uzasadniony lęk, że oto będziemy umierać częściej nie tylko z powodu zakażenia wirusem, ale i okoliczności, które pandemia powoduje. Brak tej wiedzy to także pożywka dla twórców różnego rodzaju teorii spiskowych i „fake newsów”.
Spójrzmy na dane w regionach i dużych miastach
By choć trochę rozwiać wątpliwości sprawdziliśmy, czy w Polsce występuje jakaś wyjątkowo wysoka, nadmiarowa liczba zgonów. Jak już wspomnieliśmy wcześniej, z danych otrzymanych z Ministerstwa Cyfryzacji wynika, że w okresie od stycznia do kwietnia zmarło (rok do roku) o 1,8 proc. osób mniej. Co może być przyczyną tego spadku? Rafał Halik, epidemiolog i specjalista zdrowia publicznego w Zakładzie Monitorowania i Analiz Stanu Zdrowia Ludności NIZP-PZH zaznacza, że sama ogólna liczba zgonów nie mówi jeszcze wszystkiego. Żeby wyciągać szczegółowe wnioski trzeba poczekać m.in. na dane o rozkładzie demograficznym zgonów. Spadek wśród ludzi młodych i wzrost u osób starszych, obciążonych chorobami przewlekłymi, może się bilansować lub dać ogólnie niższą liczbę.
- Jak na razie możemy stawiać jedynie hipotezy. Jedna z nich jest taka, że przyczyną niższej umieralności mogła być na przykład łagodna zima. Ostre czy też normalne - mroźne zimy, zawsze powodowały wzrost liczby zgonów z dwóch powodów – zanieczyszczenia powietrza i grypy. Im jest zimniej, tym mocniej się dogrzewamy, co skutkuje większym smogiem. Stąd zazwyczaj na początku roku obserwujemy wzrost zgonów nagłych u osób z niewydolnością krążeniową i oddechową. W tym roku zima była wyjątkowo ciepła, więc i zgonów z tego powodu mogło być mniej. Lockdown i zamknięcie ludzi w domach też mogły sprawić, że nie zarażali
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?