Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Drapieżne zwierzęta otaczają nas - zgłaszają mieszkańcy regionu

Elżbieta Węgrzyn
Niedźwiedzia w okolicach Wałbrzycha widziano dekadę temi
Niedźwiedzia w okolicach Wałbrzycha widziano dekadę temi Tomasz Warczak
Drapieżne zwierzęta rozpalają wyobraźnię mieszczuchów. Specjaliści odbierają setki bzdurnych doniesień. Współczesnego człowieka łatwo przerazić, a przyroda nie daje mu o sobie zapomnieć...

Drapieżne zwierzęta otaczają nas

W pierwszych dniach kwietnia leśnicy z Glinika otrzymali wiadomość od zatroskanego wielbiciela spacerów po lesie. W liście informował, że u podnóża góry Dzikowiec w gminie Boguszów-Gorce grasuje duży dziki kot, najprawdopodobniej puma. Przekaz uzupełnił zdjęciami tropów zwierzęcia wykonanymi za pomocą komórki.
– Sprawdzamy wszystkie sygnały, sam bym się zaniepokoił, gdybym je znalazł. Przysłane ślady zostawił prawdopodobnie duży pies – mówi Grzegorz Ćwieluch, leśniczy.
Znalazca tajemniczych tropów nie od razu uwierzył leśnikom i wystosował pisma do boguszowskiego ratusza, a także wrocławskiego ZOO. Wszyscy jednak uparcie odmawiali psu przywileju bycia pumą. Najnowsze zgłoszenie nie należy do rzadkości.
– Kilka lat temu otrzymałem doniesienie o pojawieniu się pumy w Kozicach. Obszedłem cały młodnik i nigdzie nie znalazłem tropów, anie innych śladów tego drapieżnika – wspomina Jan Rychłowski, leśniczy z Glinicy. Dodaje też, że jedynym potwierdzonym dotąd zgłoszeniem podejrzanych śladów były tropy niedźwiedzia. W 1994 roku miś uciekinier z Czech był widziany w lasach przygranicznych i spowodował panikę m.in. w Sokołowsku.

Afryka dzika na Dolnym Śląsku

Nie ma praktycznie tygodnia, by doniesień o pojawieniu się tajemniczych drapieżców nie otrzymały Wrocławskie ZOO lub Ośrodek Leczenia i Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Złotówku koło Trzebnicy. Zwykle potwierdzają się tylko nieliczne zgłoszenia. – W ubiegłym roku mieliśmy akcję „wąż boa w toalecie”. Mieszkanka wrocławskiego osiedla Nowy Dwór przycisnęła klapę toalety proszkiem do prana, aby wąż nie wypełzł – wspominają pracownicy ZOO.
Niektórym weterynarzom brakuje już cierpliwości do sprawdzania sygnałów od „uprzejmie donoszących”. – Zapewniam, że w naszym regionie nie ma aligatorów, ani niedźwiedzi – mówi zirytowany Piotr Szymański, szef ośrodka w Złotówku. Pan Piotr leczy dzikie zwierzęta, ale jak kilkadziesiąt kilometrów od Wrocławia dostrzegł ślady wilka, zachował to dla siebie. Nie chciał wzbudzać zbędnej paniki, bo wilk w chwili znalezienia jego tropów był już daleko. – Ludzie zachowują się tak jakby byli całkowicie pozbawieni kontaktu z przyrodą i zgłaszają mi pojawienie się nietoperzy, a nawet pająków. Młodzież przysyła zdjęcia dla dowcipu, a dorośli histeryzują i zasypują służby trywialnymi zawiadomieniami – wyjaśnia Szymański. Przyznaje, że zdarzało mu się też chwytać pytony i innych dzikich hodowlanych dezerterów, ale prawdziwe doniesienie to rzadkość.
Szef Ośrodka Leczenia i Rehabilitacji znalazł jednak sposób na donosicieli. – Dzwoniącym z rewelacjami zapowiadam, że zostaną obciążeni kosztami interwencji. Z miejsca zaczynają kręcić i zapowiadają, że zadzwonią za chwilę...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto