Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak zostać juhasem - mówi baca Jędrzej Zięba [VIDEO]

Tomasz Mateusiak
Tomasz Mateusiak
Bacowski sejmik - tak krótko można podsumować wydarzenia, jakie miały we wtorek miejsce w domu wczasowym Jasny Pałac w Zakopanem. Podhalańscy pasterze, z okazji 30-lecia powrotu owiec w Tatry, debatowali nad problemami, jakie nękają ich zawód. Niestety, jest ich sporo. Brak rąk do pracy, słabe ceny zbytu czy nieprzychylność Tatrzańskiego Parku Narodowego... Choć debata trwała długo, złotego środka nie znaleziono.

- Ten zawód jest piękny, ale niestety powoli ginie - twierdzi Kazimierz Furczoń, baca z Leśnicy. - Winny jest poprzedni ustrój, który wygonił pasterzy z hal, oraz obecny rząd, który nie zabiega w Unii Europejskiej o należytą dopłatę do owcy. Na razie dostajemy kilka złotych do zwierzęcia, ale już wiadomo, że dopłaty te za kilka lat znikną.

Do tego dochodzą bardzo niskie ceny, jakie bacowie mogą zarobić na sprzedaży wełny, czy mięsa jagnięcego. - Moim zdaniem górale hodują jeszcze owce tylko i wyłącznie dla oscypków czy innych serków. Turyści zawsze je kupowali i dalej będą to robić. Gdyby ich jednak zabrakło, to gwarantuję że na Podhalu nie zostanie ani jedna owieczka - stwierdza baca.

Obecnie najbardziej atrakcyjnymi dla baców terenami do wypasu są hale w TPN-ie. Niestety w parku - w ramach wypasu kulturowego - przebywa co roku jedynie tysiąc owiec. - To zdecydowanie za mało - uważa Andrzej Gąsienica Makowski, starosta tatrzański. Tym bardziej, że w czasach okupacji niemieckiej i zaraz po wojnie w Tatrach wypasano nawet 40 tysięcy owiec.

Jak stwierdzili jednak obecni wczoraj na konferencji bacowie, by móc wyjść na tatrzańskie hale, muszą oni spełnić całą masę wymagań.- Strażnicy parkowi wymagają od nas wielu rzeczy. Czasem naprawdę dziwnych - mówi Andrzej Zięba Groń, który od 30 lat bacuje w Dolinie Chochołowskiej. - Musimy mieć badanie weterynaryjne dla owiec, krów, psów oraz certyfikat bacowski. To jeszcze można zrozumieć. Za to w ogóle nie pojmuję wymogu posiadania tzw. "żywej łapki na myszy", czyli kota.

W górach nie ma myszy, tylko ryjówki, które jako zwierzęta parku są pod ochroną. Wynika więc, że gdy kot ryjówkę złapie, powinien... wystąpić do ministra środowiska z prośbą o pozwolenie na egzekucję.

- Jak tak dalej pójdzie, to na bacówka nie będzie miał kto siedzieć. Już młodzi od tego zawodu uciekają - dodaje Stanisław Rychtarczyk, który bacuje na Rusinowej Polanie. - W dzisiejszych czasach znaleźć juhasa to sztuka. Młodym nie chce się siedzieć przy owcach, ale na dyskoteki chodzić. Już ponoć w latach 60. starzy bacowie mówili, że nie brak pastwisk wykończy pasterstwo, ale brak juhasów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zakopane.naszemiasto.pl Nasze Miasto