Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Nie odnaleziono szczątków „Ognia”. "Trzeba szukać, dopóki jest szansa na odnalezienie"

Piotr Subik
Badacze z IPN sprawdzili miejsca, które wskazały badania georadarem
Badacze z IPN sprawdzili miejsca, które wskazały badania georadarem Fot. Anna Kaczmarz
Trzy dni miały trwać prace archeologiczne prowadzone przez Instytut Pamięci Narodowej na dziedzińcu dawnego kompleksu budynku Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego przy pl. Inwalidów w Krakowie. Ale bez sukcesu zakończono je już po kilku godzinach.

Prace na dziedzińcu budynków należących zaraz po wojnie do Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, w sąsiedztwie obecnego Muzeum Fotografii, rozpoczęły się wczoraj rano. Przy użyciu ciężkiego sprzętu badacze z Instytutu Pamięci Narodowej wkopywali się w beton i ziemię w dwóch punktach, które jako miejsca potencjalnego pochówku ludzkich szczątków wskazał georadar. Badanie tym urządzeniem przeprowadził dwukrotnie w tym roku dr inż. Jerzy Ziętek z Katedry Geofizyki Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.

- Georadar to nie rentgen, który pokazuje, że w ziemi leży szkielet, choć wielu ludziom tak się wydaje. Urządzenie wskazuje anomalia w gruncie, które trzeba sprawdzić - mówił dr inż. Jerzy Ziętek, który wczoraj przyjechał na plac Inwalidów.

Autor: Piotr Subik

Archeologom w obu tych miejscach udało się dotrzeć do tzw. calca, czyli nienaruszonej warstwy ziemi. - Znaleźliśmy gruz, śmieci i kości zwierzęce, ale nie to, czego szukaliśmy - komentował dr Dawid Golik z Oddziałowego Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN w Krakowie. Prace nadzorował dr Tomasz Borkowski, odpowiedzialny za poszukiwania miejsc pochówków ofiar terroru komunistycznego w centrali Instytutu w Warszawie.

Dlaczego krakowski IPN zdecydował się na przekopanie dziedzińca kompleksu budynków przy pl. Inwalidów? Jak mówi dr Dawid Golik, z relacji, w których posiadaniu jest ta instytucja, wynika, iż ciała partyzantów skazanych na śmierć wyrokami Wojskowego Sądu Rejonowego w Krakowie czy poległych w walce, chowano także w innych miejscach, m.in. na dziedzińcu WUBP. Może chodzić m.in. o braci Franciszka i Stefana Boduchów, członków działającego na ziemi brzeskiej oddziału niepodległościowego pod dowództwem Władysława Pudełki ps. Zbroja. Obaj skazani zostali na karę śmierci, wyrok wykonano 25 listopada 1947 r. najprawdopodobniej w więzieniu przy ul. Montelupich. Co z ich szczątkami stało się później, nie wiadomo.

Przede wszystkim zaś dziedziniec ówczesnego WUBP to miejsce, w którym po raz ostatni widziano ciało partyzanta z Podhala Józefa Kurasia „Ognia”. - Leżało na podwórku jako ubeckie trofeum - podkreśla dr Dawid Golik.

Legendarny, a przy tym wciąż budzący kontrowersje „Ogień” to najbardziej znana postać powojennego podziemia, której grobu nadal poszukuje IPN. Po tym, gdy w obławie grupy operacyjnej Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Ostrowsku na Podhalu próbował popełnić samobójstwo, przewieziono go do szpitala w Nowym Targu. Tam zmarł krótko po północy 22 lutego 1947 r., ale wiadomo, że jego ciało przewieziono do Krakowa.

Nie ma wątpliwości, że komuniści zrobili wszystko, żeby nigdy jego szczątków nie odkryto. Np. Stanisław Wałach, długoletni szef WUBP w Krakowie, utrzymywał, że ciało przekazano do Zakładu Anatomii Opisowej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Podkomendny „Ognia” Kazimierz Paulo twierdził jednak przed laty, że profesorowie i studenci UJ odmówili przyjęcia go jako „pomocy naukowej”.

- „Ogień” to niejedyny przypadek bohatera, po którym za sprawą komunistów zaginął wszelki słuch. I może się okazać, że nigdy nie uda się odnaleźć jego ciała. Ale szukać trzeba, dopóki jest szansa na odnalezienie i identyfikację dzięki badaniom DNA - mówi prof. Józef Brynkus, historyk z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, poseł z Wadowic. To stamtąd pochodził inny bohater podziemia, którego grobu nie udało się odnaleźć do dzisiaj - Mieczysław Wądolny „Mściciel”. 14 stycznia 1947 r. w Łękawicy popełnił samobójstwo otoczony przez KBW. Z przekazów wynika, że mógł być pochowany na dziedzińcu więzienia w Wadowicach. Ale IPN brał też pod uwagę, że jak „Ognia” po śmierci przywieziono go do WUBP w Krakowie

W marcu br. IPN ekshumował szczątki ludzkie odkryte przez członków Fundacji Niezłomni ze Szczecina w północnej części cmentarza Rakowickiego. Tam pochowany mógł być m.in. Józef Ostafin, ps. Chudy, członek Doradczego Komitetu Politycznego przy prezesie II Zarządu Głównego Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Odnalezione szczątki badają specjaliści z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie.

Wcześniej, w lipcu 2015 r., z jednego z grobowców wydobyto szczątki, które zdaniem IPN mogły należeć do Waleriana Tumanowicza i Alojzego Kaczmarczyka, oficerów II Zarządu WiN. Niestety, nie potwierdziły tego badania przeprowadzone w Zakładzie Medycyny Sądowej we Wrocławiu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto