- Takiego brudu, to dawno nie widziałam - wyznaje nam Judyta Pyzik z Makowa Podhalańskiego. Dodaje, że w porównaniu z Zawoją, Suchą Beskidzką czy też z Jordanowem, Maków jest po prostu przeraźliwie brudny.
Pani Judyta przekonała się o tym również podczas ostatniego spaceru z dziećmi nad Skawę w Makowie. - Z tego smrodu wymiotowałam i dwoje moich dzieci też - mówi. Przeraźliwy fetor unosił się ze sterty śmieci, która utworzyła się na filarach kładki na rzece podczas majowej powodzi.
Sterta sięgająca trzech metrów wysokości to gałęzie, śmieci i różne odpadki organiczne naniesione przez wodę. Nikt tego nie uprzątnął. Teraz, podczas upałów, stertę czuć już z daleka. - To smród padliny i zgnilizny - przekonana jest pani Judyta.
Stanisław Pawlik, burmistrz Makowa Podhalańskiego, przyznaje, że nie rozumie mentalności mieszańców miasta. Tym bardziej że ponad 90 procent mieszkańców ma podpisane z gminą umowy i płaci za wywóz śmieci, a mimo to wyrzuca je do lasu lub nad rzekę.
- Złapaliśmy osobę, która na taczkach wywoziła odpady. Minęła miejsce, które gmina wyznaczyła na takie składowanie śmieci i pojechała prosto nad rzekę, by tam je wyrzucić. Zapytana, dlaczego tak zrobiła, odpowiedziała, że zawsze tu wywozi śmieci i będzie tak robić nadal - rozkłada ręce burmistrz.
Dodaje także, że gmina dwa razy do roku organizuje wielkie akcje sprzątania miasta i gminy. - Jeśli chodzi o nieczystości popowodziowe to wynajęliśmy firmę, która zajęła się już tym problemem - tłumaczy.
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?