Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Najgroźniejsze wirusy i bakterie. One są śmiertelnie groźne!

PUMA
Są niewidoczne dla oka, ale znajdują się dosłownie wszędzie. Najgroźniejsze wirusy i bakterie, mimo postępu w dziedzinie medycyny, wciąż stanowią śmiertelne zagrożenie dla człowieka. Na wiele odmian nie ma nawet skutecznego lekarstwa. Pandemia choroby wywołuje śmierć setek tysięcy osób na całym świecie. ZOBACZ LISTĘ NAJGROŹNIEJSZYCH WIRUSÓW I BAKTERII

WIDEO: Krótki wywiad

Na temat śmiertelnie groźnych wirusów rozmawiamy z profesorem Andrzejem Gładyszem, lekarzem epidemiologiem, wieloletnim konsultantem krajowym do spraw chorób zakaźnych.

- Śledząc doniesienia medialne, można dojść do wniosku, że za chwilę wszyscy wymrzemy - świńska grypa nas dopadnie na środku ulicy i zabije. Rzeczywiście jest się czego bać tak bardzo? Wszyscy jesteśmy zagrożeni?

- Niebezpieczeństwo tkwi w tym, że to jest wirus zmutowany - przepasażował się przez świnie, czyli zwierzęta bardzo bliskie ludzkiemu organizmowi.

- Proszę wyjaśnić, co Pan ma na myśli, mówiąc „przepasażował”?

- To jest wirus grypy sezonowej, który się łatwo zadomawia w organizmie zwierzęcym. A jako że organizm świni jest bardzo podobny do naszego, wirus czuje się w nim świetnie, tyle że nie wywołuje tam choroby - zadomowi się, zaczerpnie trochę materiału genetycznego, „uzbroi się” i wydalony przez świnię trafia na wrażliwego człowieka, dla którego stał się po takiej wędrówce w pewnym sensie obcy. Ten wirus dostał się do środowiska jako mocno zmodyfikowany, którego nasz układ odpornościowy nie rozpoznaje tak, jak standardowej grypy.

Wszystko przez to, że w jego genomie zaszły pewne zmiany, które dopiero wymagają uczulenia naszego układu odpornościowego na nie. Odporni na niego będą dopiero wszyscy ci, którzy teraz chorowali lub chorują - w następnym sezonie ich organizm będzie potrafił lepiej sobie radzić z tym zagrożeniem.

To jest wirus odzwierzęcy, w związku z czym dla organizmu ludzkiego jest w dużej mierze obcy, chociaż szczepionki stosowane do tej pory zawierają niektóre elementy genomu wirusa świńskiej grypy. Ale nie wszystkie. Dlatego ktoś, kto się zaszczepił, jeśli załapie tę grypę, ma szansę łagodniej ją przechorować - w takim przypadku jest mniejsze ryzyko powikłań śmiertelnych.

Najbardziej podatni na niego i nieodporni są ci ludzie, którzy się jesienią nie zaszczepili. Ich układ odpornościowy nie jest wyćwiczony w radzeniu sobie z tym zmutowanym wirusem.

- Teraz warto się jeszcze szczepić?

- Tak, bo obecnie dostępne szczepionki są tak przygotowywane, by zawierały antygeny wirusów grypy, które wywoływały zachorowania w poprzednich sezonach. Producenci dążą do takiego zuniwersalizowania i zoptymalizowania składu antygenowego szczepionek, żeby zaszczepienie chroniło przed najczęściej pojawiającymi się odmianami wirusów grypy, w tym różniącymi się od sezonowej.

- Mamy do czynienia z grypą świńską, kilka lat temu zmagaliśmy się z ptasią, pewnie za kilka lat pojawi się kolejna wersja - krowia, końska albo owcza. To znaczy, że dobrze nam znana grypa wykorzystuje nasze otoczenie, żeby się wzmocnić, przezbroić i znowu zaatakować.

- Podkreślmy jednak koniecznie, że ptasia grypa to inna grupa wirusów - nie wolno tego mylić! W jej przypadku nastąpiła konwersja, czyli połączenie wirusa grypy ptasiej z ludzkim. Teraz wirus świńskiej grypy też się połączył z materiałem genetycznym wirusa grypy ludzkiej, sezonowej. Powstał z tego nowy mutant grypy świńskiej.

- Jak rozumiem, nasza zwyczajna, ludzka grypa nie ustąpiła pola świńskiej kuzynce i nadal atakuje, gdy tylko jest okazja?

- Oczywiście! Widzi pan - wirus grypy sezonowej przenosi się inaczej: drogą powietrzną na duże odległości. Najgorsze w tej chwili jest to, że wszyscy epidemiolodzy boją się połączenia wirusów grypy ptasiej i świńskiej z sezonową, czyli tego, że wszystkie one się skrzyżują, wymienią między sobą antygeny i powstaną takie potworki - zabójczy, chorobotwórczy miks.

- Stąd wszelkie obostrzenia dotyczące odwiedzin w dolnośląskich szpitalach?

- Zakaz odwiedzin w szpitalach jest jedną z form przerwania łańcucha epidemicznego - tak to się fachowo nazywa. Bo normalnie ktoś przychodzi do szpitala z wirusem grypy świńskiej w fazie wylęgania - kichnie, nakaszle - co prawda zasłoni rękami usta, ale dłoni nie umyje i przywita się z personelem czy - nie daj Boże - ze schorowanym, osłabionym pacjentem i grypa szerzy się w najlepsze!

Ona się rozprzestrzenia drogą kropelkową i przez powietrze. Niesiona wiatrem przenosi się znakomicie. Ale można ją również przenieść w kropelkach śliny. W takim materiale organicznym wirus potrafi przetrwać dość długo i ciągle stanowi zagrożenie. Wystarczy, że dotkniemy takiego czegoś, potem witamy się z kimś, a jeśli nie daj Bóg kogoś całujemy na powitanie, to problem jest naprawdę poważny.

- Czy ten wirus jest groźny dla dorosłego, zdrowego człowieka?

- Wszystko zależy od tego, jak dużo wirusa nas zaatakuje i jaka będzie wrażliwość osoby, która ma z nim styczność. Zwykle organizmy dojrzałe, takie do 60. roku życia, zetknęły się już z rozmaitymi mutacjami wirusów, mają układ odpornościowy sprawniejszy, zdolny do rozpoznawania nawet podtypów grypy. Natomiast u osób starszych reakcja odpornościowa jest bardzo spowolniona i niekompletna. Z kolei dzieci nie zdążyły się z tym oswoić do tej pory. Przecież takiej grypy nie było przez kilka ostatnich lat, więc dla układu odpornościowego tych wszystkich, którzy się w tym czasie urodzili, dojrzewali, dorastali będzie ten wirus zupełną nowością. Układ odpornościowy potrzebuje 7-9 dni do wytworzenia przeciwciał. W tym czasie wirus może uszkodzić jeden z najważniejszych narządów - najgorzej, jeśli jest to serce.

- I wywołuje zabójcze dla człowieka powikłania.

- Tak, pacjent nie umiera z powodu samej grypy, ale za sprawą ciężkiego zapalenia krwotocznego płuc albo z powodu ciężkiego uszkodzenia mięśnia sercowego, z którego można go uratować tylko dzięki przeszczepowi serca.

- Są skuteczne metody pozwalające nam zminimalizować ryzyko zakażenia?

- Przede wszystkim teraz trzeba jak ognia unikać większych skupisk ludzkich - na przykład autobusów, tramwajów czy pociągów. A jeśli już korzystamy z komunikacji zbiorowej, to trzeba założyć na twarz maskę chirurgiczną, którą kupimy bez problemów. To żaden wstyd, a może nas ochronić - tylko trzeba ją szczelnie związać tak, żeby usta i nos były dokładnie zakryte. Należy też starannie wietrzyć mieszkanie i dokładnie myć ręce przy każdej możliwej okazji. No i w tej chwili najlepiej byłoby zrezygnować z podawania sobie rąk i z całowania się na powitanie. Poza tym trzeba łykać witaminę C, odpowiednio się odżywiać i wychodzić na spacery na świeżym powietrzu. Ale poruszajmy się nie między ludźmi, ale gdzieś na wolnej przestrzeni, gdzie wiatr mocno rozrzedzi stężenie groźnego wirusa.

- Mówi Pan o unikaniu miejsc, w których możemy spotkać wielu ludzi. To nie tylko komunikacja zbiorowa.

- Tak - wspomniałem komunikację miejską, ale to dotyczy również koncertów, dużych spotkań, jakichś party czy dużych galerii handlowych. Jeśli już idziemy tam na zakupy, powinniśmy szybko kupić to, co jest potrzebne i natychmiast stamtąd uciekać!

Mordercza hiszpanka
W historii świata jedną z najgroźniejszych chorób była odmiana podtypu H1N1 wirusa A grypy, zwana Hiszpanką. Grypa wywołała pandemię w latach 1918-1919, pochłaniając od 50 do 100 mln ofiar śmiertelnych na całym świecie, przewyższając znacznie liczbę zabitych w czasie I wojny światowej. Zakażeniu uległo około 500 mln osób, czyli jedna trzecia ludzkości. Śmierć powodowało wirusowe krwotoczne zapalenie płuc, w wyniku którego ofiara umierała najczęściej w ciągu kilku dni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Najgroźniejsze wirusy i bakterie. One są śmiertelnie groźne! - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto