Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowy Targ: uratowana dzięki śmigłowcomi

Anna Górska
Elżbieta Łuczniak mogłaby już nie żyć, gdyby nie to, że miesiąc temu przy szpitalu w Suchej Beskidzkiej otwarto lądowisko dla śmigłowców. 40-letnią kobietę z rozległym zawałem serca udało się uratować dzięki szybkiemu transportowi z Suchej Beskidzkiej na oddział kardiologii inwazyjnej "Intercard" w Nowym Targu. O dramatycznej akcji pani Elżbieta już tylko wspomina. W dobrym stanie wróciła do domu. Jedynie bolą ją żebra po kilkakrotnej reanimacji, ale to drobiazg niezagrażający jej życiu ani zdrowiu.

Gdy 40-letnia Elżbieta Łuczniak trafiła do szpitala w Suchej Beskidzkiej, liczyły się minuty. Zawału serca dostała w domu. Stało się to 8 listopada.

- Najpierw serce bolało i piekło - wspomina pacjentka.- Później straciłam przytomność i odzyskałam ją dopiero w Nowym Targu - dodaje.

"Tracili" ją kilka razy. Już w izbie przyjęć doszło do zatrzymania krążenia. Ratownicy wspólnie z lekarzami raz za razem reanimowali kobietę. Serce dostawało coraz mniej krwi i było słabsze. Życie pani Elżbiety mógł uratować tylko zabieg stentowania tętnic wieńcowych na oddziale kardiologii inwazyjnej. Najbliższy znajduje się w Nowym Targu. Czasu było coraz mniej. Pacjenci z zawałem powinni trafić pod opiekę specjalistów w ciągu godziny. Ponieważ stan pani Elżbiety pogarszał się, wezwano pogotowie lotnicze.

- Transport karetką był niemożliwy - mówi dr Artur Klecha, ordynator oddziału w Suchej Beskidzkiej. - Z pomocą przyszło nam Lotnicze Pogotowie Ratunkowe.

Było to możliwe, bo przy szpitalu w Suchej miesiąc temu otwarto lądowisko. W ciągu kilkunastu minut kobietę przetransportowano śmigłowcem do Nowego Targu. Pani Elżbieta jest pierwszą "pasażerką" lądowiska. Pomimo ciężkiego zawału nowotarskim kardiologom udało się ją uratować.

- Zabieg był skomplikowany ze względu na bardzo ciężki stan pacjentki - mówi prof. Jacek Legutko, naukowy opiekun oddziału kardiologii inwazyjnej w szpitalu w Nowym Targu. - Nasi lekarze poradzili sobie, i najważniejsze, że kobieta żyje. Ta dramatyczna akcja potwierdza, że w Małopolsce mamy dobrą organizację ośrodków kardiologicznych.

Elżbieta Łuczniak w sobotę wróciła do domu. Rodzina: mąż i czworo dzieci, czekała na nią z radością. Wcześniej był strach, a najbardziej o mamę bała się najmłodsza córka, sześcioletnia Michalina.

- Świetnie się czuję, tak jakbym żadnego zawału nie miała. Jedynie ból żeber przypomina o tym, że jednak mnie reanimowano - śmieje się teraz pani Elżbieta.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na suchabeskidzka.naszemiasto.pl Nasze Miasto