Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PKW zdecyduje o wyborach

Dorota Kowalska
Wczoraj Państwowa Komisja Wyborcza sprawdzała stan ośrodków wyborczych. Badała, czy można przeprowadzić wybory prezydenckie w sposób niebudzący zastrzeżeń. Od wójtów zalanych gmin wiemy, że kontaktowali się z nimi ludzie z PKW pytając, jakich potrzebowaliby pieniędzy na szybkie wyremontowanie budynków, które służą za lokale wyborcze. Sytuacja wydaje się więc poważna.

Dyskusja o tym, czy premier Donald Tusk powinien czy nie, wprowadzić na zalanych terenach stan klęski żywiołowej, co wiązałoby się z przełożeniem wyborów, trwa już od kilku tygodni. Teraz, kiedy przez Polskę przetacza się druga fala powodziowa, temat powrócił. Podjął go zresztą sam premier, który w niedzielę w Sandomierzu powiedział, że jeśli na terenach zalanych nie będzie można przeprowadzić wyborów, trzeba je będzie przełożyć. - Ani premier, ani prezydent nie są w stanie zmienić daty wyborów prezydenckich. Ale wprowadzenie stanu klęski żywiołowej może być przyczyną ich przełożenia - tłumaczy prof. Piotr Winczorek, konstytucjonalista.

Co z punktu widzenia przyszłych wyborów oznaczałaby decyzja o wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej? Przede wszystkim spore przesunięcie ich w czasie. Stan klęski żywiołowej wprowadza się maksymalnie na 30 dni, ale zakładając nawet, że trwałby dwa tygodnie, to wybory prezydenckie mogłyby odbyć się dopiero 90 dni po jego zakończeniu. A to oznacza, że do urn poszlibyśmy w październiku. Do tego czasu pełniącym obowiązki prezydenta byłby Bronisław Komorowski, bo choć konstytucja mówi, że może być p.o. prezydenta przez 60 dni, to jej artykuł precyzujący sytuacje, w których można przełożyć wybory, np. z powodu stanu klęski żywiołowej, jest nadrzędny.

Politycy podzielili się w ocenie tego czy premier powinien wprowadzać stan klęski żywiołowej. - Oczywiście, że tak - uważa Andrzej Lepper, kandydat na prezydenta. - Ważniejsza od wyborów jest przecież pomoc ludziom. Nasz kraj się nie rozpadnie przez te cztery miesiące - mówi. Podobną opinię wyraża Marek Jurek, który na twitterze stwierdził, że rząd zbyt długo zwleka z wprowadzeniem stanu klęski żywiołowej, czy Ludwik Dorn. Zdaniem byłego szefa MSWiA, na "opieszałości" premiera Tus-ka zaważyły m.in. motywy polityczne, czyli właśnie możliwość przesunięcia wyborów prezydenckich.

Bartosz Arłukowicz, poseł lewicy uważa jednak, że oczywiście trzeba pomagać ludziom dotkniętym powodzią, ale wybory powinny odbyć się 20 czerwca. - Z informacji, które posiadam, uważam, że póki co, nie ma potrzeby wprowadzania stanu klęski żywiołowej - wtóruje poseł Ryszard Kalisz. Z kolei Jarosław Kaczyński, prezes PiS, powiedział wczoraj, że jeśli dojdzie do trzeciej fali powodzi, jego ugrupowanie nie będzie się sprzeciwiało wprowadzeniu w kilku województwach stanu klęski żywiołowej.

Co na to wszystko premier? - Jedynym powodem, dla którego wybory byłyby zagrożone, to informacja ze strony PKW, że są nie do przeprowadzenia w związku z obszarami zalanymi wodą - powiedział w niedzielę Donald Tusk. Raport PKW będzie gotowy prawdopodobnie dzisiaj.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto