Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podhale. Złe wiadomości dla narciarzy. Drogi prąd mocno uderzy w stacje narciarskie. Skipassy na pewno będą droższe

Łukasz Bobek
Łukasz Bobek
Stacja narciarska na Polanie Szymoszkowej w Zakopanem
Stacja narciarska na Polanie Szymoszkowej w Zakopanem Łukasz Bobek
Nowy sezon narciarski pod dużym znakiem zapytania. Wszystko przez wysokie ceny energii elektrycznej. Tymczasem stacje narciarskie bez prądu nie mogą funkcjonować. - A nowe ceny są 4-5 razy wyższe od dotychczasowych - załamują ręce właściciele wyciągów. Narciarzy czeka podwyżka cen karnetów.

Kilka dni temu część stacji narciarskich z Francji zapowiedziało, że jeśli ceny prądu się nie zmienią, nie uruchomią się dla narciarzy najbliższej zimy. Taki scenariusz może czekać także niektóre polskie stacje. A na tych, które będą pracować, narciarze zapłacą dużo więcej za karnety.

Bez prądu ani rusz

- Dla nas energia elektryczna jest niezbędna, by funkcjonować. Prąd wykorzystujemy do armat śnieżnych, oświetlenia stoku, pracy samej kolei, do gastronomii przy wyciągach - wylicza Jan Walkosz-Jambor ze stacji na Polanie Szymoszkowej w Zakopanem.

Dotychczas średniej wielkości stacja zużywała w czasie zimowego sezonu prądu za ok. 300-400 tys. zł. Największe zużycie jest na samym początku, gdy trzeba przygotować stok do szusowania - wtedy pracują armaty śnieżne - czasami 24 godziny na dobę.

- Dzienne zużycie prądu w czasie naśnieżania przy 25 armatach ok. 10-12 tys. zł. Takie stawki były wcześniej. Jeśli firmy energetyczne wypowiedzą umowy stacjom narciarskim, wtedy te koszty będą 3-4 razy większe - mówi Wojciech Strączek ze stacji narciarskiej na Harendzie w Zakopanem.

- Sytuacja jest bardzo niepewna, jeśli chodzi o perspektywę funkcjonowania w najbliższym sezonie. Część stacji ma jeszcze ważne umowy na 2-3 lata podpisane przed kryzysem. Jeśli nie zostaną one wypowiedziane, to przetrwamy zimę. Jeśli będą nowe umowy, wielu właścicieli będzie musiało się zastanowić, czy opłaca się w ogóle uruchamiać wyciągi - mówi Jan Walkosz-Jambor.

Dotychczas stacje za megawatogodzinę płaciły po 400-500 zł. Nowe ceny oferowane przez spółki energetyczne to 2500-2600 zł. Dodatkowo stacje narciarskie dobijają wysokie ceny paliwa, które jest wykorzystywane do pracy ratraków. Te muszą pracować codziennie.

- Nasza kolej na stacji działa przez 10 miesięcy w roku, także latem. Rocznie za prąd wydawaliśmy ok. 600-700 tys. zł. Jeśli mielibyśmy teraz wydawać pięć razy więcej, byłoby to 3-3,5 mln zł rocznie - mówi Jan Walkosz Jambor.

I dodaje, że problemem jest również brak gwarancji dostępności ilości energii, jaką potrzebuje wyciąg narciarski.

Karnety będą droższe

To już pewne, że karnety narciarskie w tym sezonie będą droższe. Jak bardzo zdrożeją - tego na razie nie wiadomo. Dotychczas skipass Tatry Super Ski, który obejmuje 18 największych stacji narciarskich w Polsce i jedną na Słowacji, informował o cennikach na zimę pod koniec sierpnia. W tym roku - z uwagi na zawirowania - odłożono decyzję o cenach na październik.

- Czekamy, by zobaczyć jak rozwinie się sytuacja. Jak zachowają się stacje narciarskie na Słowacji czy w Austrii. Bo tam również są zawirowania związane z cenami energii. W najbliższym czasie będziemy mieli spotkanie i zdecydujemy, co robić dalej i jaka powinna być cena karnetu – mówi Walkosz-Jambor.

Wiadomo, że będzie drożej. Jednak cena karnetu nie może iść w nieskończoność w górę. Dotychczas za całodzienne szusowanie na 18 stacjach dorosły narciarz płacił 140 zł w szczycie sezonu. Ostatnia podwyżka była przed rokiem. Już wtedy pojawiły się głosy, że to dużo.

- Jest granica tolerancji dla turystów, jeżeli chodzi o ceny karnetów. Jeżeli stacje mocno podniosłyby ceny, zainteresowanie znacznie spadnie – przekonany jest Roman Krupa, wójt gminy Kościelisko.

Właściciele stacji nie wykluczają, że będą próbowali oszczędzać koszty energii np. poprzez rezygnację z wieczornej jazdy, w czasie której stoki muszą być oświetlone.

Bez nart będzie źle

Tymczasem praktycznie dla całego Podhala stacje narciarskie zimą są głównym magnesem, który przyciąga turystów do lokalnych pensjonatów. Jeśli okaże się, że astronomiczne ceny energii unieruchomią którąś ze stacji narciarskich, będzie to oznaczało kłopoty praktycznie dla całej społeczności – od restauracji, przez pensjonat, po zwykły sklep spożywczy.

- Temat jest bardzo ciężki i trudny, bo wszystkie działalności gospodarcze będą miały trudną sytuację. Mam nadzieję, że do zimy sytuacja się unormuje – mówi Andrzej Gut-Mostowy, wiceminister sportu i turystyki. - Myślę, że październiku będziemy więcej wiedzieć, jaka zima czeka branżę narciarską.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na suchabeskidzka.naszemiasto.pl Nasze Miasto