Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Policjanci na nartach Stróże stoku i porządku

Halina Kraczyńska
Godzina 10. Ciężkie buty narciarskie, kijki i deski już czekają. Kajdanki, broń, miotacze gazu i... druki na mandaty każdy ma przy sobie. Za chwilę dwunastu wysportowanych, zahartowanych policjantów narciarzy ruszy na ...

Godzina 10. Ciężkie buty narciarskie, kijki i deski już czekają. Kajdanki, broń, miotacze gazu i... druki na mandaty każdy ma przy sobie. Za chwilę dwunastu wysportowanych, zahartowanych policjantów narciarzy ruszy na tatrzańskie stoki. Czeka ich osiem godzin na nartach!

- Wiecie, gdzie szukać pomocy, gdyby coś było nie tak? Dzwońcie bezpośrednio do mnie lub do oficera dyżurnego - przypomina Jacek Molenda, komendant KPP Zakopane. - Pamiętajcie, żadnych restrykcji, tylko pomoc, ewetualnie pouczenie dla tych zbyt brawurowych. Super! Możecie ruszać!

Choć zakopiańscy policjanci są urodzonymi narciarzami, komendant nie mógłby sobie pozwolić na oddelegowanie któregoś na stok. - Wystąpiliśmy o wsparcie do Komendy Wojewódzkiej Policji i w naszym powiecie jako pierwszym ruszyły narciarskie patrole - wyjaśnia asp. Monika Kraśnicka-Broś, rzecznik zakopiańskiej komendy.
Wydział Prewencji KWP w Krakowie oddelegował 12 policjantów narciarzy, którzy do niedzieli będą patrolować stoki w Zakopanem na Szymoszkowej i Nosalu, w Bukownie Tatrzańskiej, w Białce na Kotelnicy oraz w Małym Cichem.

- Jeden dzień mamy już za sobą - mówi podinsp. Stanisław Kwiatkowski z KWP w Krakowie, szef całej dwunastki.- Trzeba przyznać, że trochę jesteśmy zaskoczeni tym, jak nas narciarze i właściciele stacji narciarskich przyjęli. Bardzo pozytywnie wszyscy się do nas odnosili. Choć jak się pojawiliśmy na stokach, wzbudziliśmy sensację. Ludzie się przestraszyli, że skoro jest policja, to pewnie będą i mandaty. Podjeżdżali do nas i zaniepokojeni pytali o to. Ale pierwszy dzień upłynął naprawdę w miarę spokojnie i nie było potrzeby karać mandatami. Wystarczyły pouczenia.

Było spokojnie, ale bez wypadków, na szczęście niegroźnych, nie obyło się. - O mało bym nie upadł, gdy jakiś snowboardzista z dużą prędkością przejechał tuż przede mną - mówi jeden z policjantów. - Aż mnie ręka zaswędziała, żeby wlepić mu 500 zł mandatu, ale pouczyłem go. I poskutkowało!
Podobnie - opowiadają inni - było z narciarzem, który zjeżdżał na krechę i omal nie wjechał na dziecko. Aż prosił się o mandat, ale otrzymał pouczenie i się uspokoił.

- Potem narciarze sami już nam zgłaszali, gdy ktoś szarżował lub doznał kontuzji - twierdzi podinsp. Kwiatkowski. - Pomagaliśmy zwieźć rannych narciarzy ze stoku, wzywaliśmy TOPR do poszkodowanych, szukaliśmy zgubionych nart. Myślę, że wystarczyła sama nasza obecność, by brawurę niektórych ostudzić.

Zadowoleni z policyjnych patroli na stokach byli też właściciele stacji. Niektórzy nie mogli się doczekać. Zwłaszcza w Małym Cichem, gdzie pobili się dwaj krewcy narciarze. - Nie zdążyliśmy, ale na pewno nie doszłoby do bójki, gdybyśmy tam byli - podsumowują pierwszy dzień akcji na stokach mundurowi narciarze.

27 stycznia 2006

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto