Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Powiat suski: nie będzie gaśnic na zakręcie śmierci

Łukasz Razowski
Pan Robert na tym zakręcie nieustannie niesie pomoc kierowcom
Pan Robert na tym zakręcie nieustannie niesie pomoc kierowcom Łukasz Razowski
Ratuje życie, narażając swój dobytek - Robert Jędral, właściciel baru na niebezpiecznym zakręcie na zakopiance w miejscowości Naprawa (pow. suski), apeluje do strażaków, by zabezpieczyli ten fragment drogi w gaśnice. Średnio bowiem raz w roku dochodzi tam do pożaru samochodu, który uległ wypadkowi. Do tej pory Robert Jędral gasił takie pożary własnymi gaśnicami.

Pan Robert w zeszłym miesiącu uratował życie młodemu kierowcy, który swoją osobówką wpadł pod tira. Gdyby nie szybka reakcja Jędrala, ofiara spłonęłaby żywcem. Po tej akcji przez trzy tygodnie - zanim gaśnice nie zostały napełnione przez straż pożarną - jego bar nie miał ochrony przez ogniem.

- To był czwarty przypadek pożaru na tym zakręcie w ciągu 4 lat - mówi Robert Jędral. Gasił pożary samochodów osobowych, a nawet autobusu, który zapalił się na pobliskim przystanku. - I za każdym razem zostaję potem bez sprzętu do gaszenia - żali się właściciel baru Spontuś.

Po ostatnim wypadku strażacy napełnili butle za darmo. Jednak musiało to potrwać. Aby zaradzić tym trudnościom, zwrócił się do komendy powiatowej straży pożarnej w Suchej Beskidzkiej o pomoc.
- Zaproponowałem im, aby zrobili tu punkt z gaśnicami - mówi pan Robert. - Zapowiedziałem, że będę się nieodpłatnie nimi opiekować. Chodzi tylko o to, aby w miejscu, gdzie często dochodzi do wypadków, pod ręką był sprzęt, który może komuś uratować życie. A jednocześnie, aby nie pozbawiać własnego majątku niezbędnego zabezpieczenia - dodaje.

Niestety, jak mówi, został przez strażaków z Suchej po prostu olany i odesłany z kwitkiem. W komendzie powiatowej nie pamiętają, żeby ktokolwiek ich prosił o pomoc. - Nie przypominam sobie żadnego pisma w tej sprawie - mówi brygadier Piotr Harańczyk, komendant straży w Suchej Beskidzkiej.

Nawet jednak, gdyby pismo wpłynęło i tak wszystko skończyłoby się na dobrych chęciach pana Roberta. - Nie mamy możliwości utworzenia takiego punktu - zaznacza Harańczak. - Kto by za to zapłacił? My nie mamy na to funduszy, zwłaszcza po ostatnich wydatkach związanych z powodzią.

Jak jednak zapewnia rzecznik straży, niebezpieczny zakręt na zakopiance jest pod ścisłą ochroną wozów bojowych. - Jest OSP w Naprawie - mówi. - Dojeżdżają tam w razie wypadku jednostki z Rabki. Niestety, jak twierdzą świadkowie ostatniego wypadku - strażacy na dojazd potrzebują... aż 30 minut. To przy pożarze i zakleszczonych w aucie pasażerach może być za długo.

Zatem, gdy dojdzie do wypadku na zakręcie śmierci, kierowcy będą zdani właściwie tylko na pana Roberta. I łut szczęścia, bo może się okazać, że wcześniej kogoś uratował i nie ma czym gasić ognia.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na suchabeskidzka.naszemiasto.pl Nasze Miasto