Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Słynna puma dotarła na Lubelszczyznę

Jakub Markiewicz
Jakub Markiewicz
Doniesienia mieszkańców bardzo poważnie potraktował wójt gminy Szastarka Ryszard Dudek. Jeszcze w piątek rozesłał apele do mieszkańców 18 sołectw, prosząc o zachowanie ostrożności.

– Coś musi być na rzeczy skoro w kępie leśnej obok Polichna jeden z gospodarzy znalazł szczątki rozszarpanego zająca. Został po nim tylko ogon - mówi wójt. – Mieszkańcy powinni uważać, spacerując po lesie. Lepiej dmuchać na zimne – dodaje.

Wielki Kot zawędrował na Lubelszczyznę.

W piątek widział go mieszkaniec wsi Szastarka w powiecie kraśnickim. Dzień później puma pojawiła się podobno na działce w Rudawcu. Policja drapieżnika jednak nie szuka, bo nie otrzymała oficjalnego zgłoszenia.

- Od kilku dni słyszy się, że w lesie między Słodkowem a Szastarką grasuje duży dziki kot – opowiada w internecie pan Jan. Z jego informacji wynika, że jeden z mieszkańców Szastarki znalazł na polu, tuż za swoim gospodarstwem, ślady dużego kota. To nie jedyny trop. Kilku kierowców, jadąc samochodem od Słodkowa do Szastarki, widziało jak drapieżnik przebiega drogę.

– W lasach koło Szastarki jest sporo zwierzyny, więc na pewno kot sam stąd nie odejdzie – uważa pan Jan. – Jeden z mieszkańców Szastarki Wsi jest absolwentem technikum leśnego i powiedział, że żadne zwierzę żyjące na naszym terenie takich śladów nie zostawia i że jest to na pewno ślad bardzo dużego kota – zapewnia.
Tajemniczą pumę widział też nasz Czytelnik. Mężczyzna zarzeka się, że dziki kot odwiedził jego działkę pod Radawcem. – To było w Radawcu Dużym pod Lublinem. Przyjeżdżamy na działkę, a tu cos wielkiego, jak to ze zdjęcia, zerwało się, przeskoczyło przez krzaki i pobiegło w stronę pól – relacjonuje pan Rafał.

O grasującej na Lubelszczyźnie pumie nic jednak nie wie miejscowa policja.

– Nie dotarł do nas ani jeden sygnał o wielkim kocie, więc nie prowadzimy żadnych działań związanych z jego poszukiwaniami – informuje Janusz Majewski z Komendy Powiatowej Policji w Kraśniku.

Specjaliści twierdzą, że wędrówki pumy po Polsce są prawdopodobne. - Puma nie występuje w naszej faunie, więc jeśli to rzeczywiście dziki kot, musiał wydostać się z nielegalnej, zamkniętej hodowli lub ktoś celowo go wypuścił – twierdzi Grzegorz Garbuz, dyrektor ogrodu zoologicznego w Zamościu. – Pumy żyją w Ameryce Północnej, od Meksyku po Kanadę. Są w stanie przeżyć również w Polsce – wyjaśnia. Jego zdaniem, pokonanie kilkunastu kilometrów dziennie, dla dzikiego kota „nie jest jakimś specjalnym wysiłkiem”.

Słynny kocur wędruje przez Polskę „wężykiem”:

Był w Wielkopolsce i Śląsku, widziano go na Kielecczyźnie, wreszcie zahaczył o lubelskie.
– To trochę dziwne, bo w Polsce nie ma tak rozległych kompleksów leśnych, żeby zwierzę mogło swobodnie się przemieszczać – uważa Garbuz. 

Czy istnieje prawdopodobieństwo, że puma zaatakuje człowieka?

– Jak najbardziej. W Stanach Zjednoczonych odnotowuje się kilkanaście takich przypadków rocznie. Ofiary dzikich kotów to najczęściej rowerzyści, poruszający się na przykład po parkach narodowych – informuje Garbuz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomocnik rolnika przy zbiorach - zasady zatrudnienia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto