Druga połowa w wykonaniu przytkowiczan była bardzo dobra. – W przerwie powiedziałem zawodnikom, że muszą wysoko podejść pod przeciwnika _– podkreśla Roman Skowronek, trener Sokoła. – _Powtarzałem zawodnikom, że nie mogą sobie pozwolić na otwartą grę. Jesienią, jak kilka razy poszliśmy z przeciwnikami na otwartą wymianę ciosów, przyszło nam za to zapłacić stratą punktów. Wystarczy, że wspomnę tylko potyczkę na własnym boisku z Czarnymi Staniątki, beniaminkiem tego szczebla rozgrywek, z którym przegraliśmy 1:2. O innych meczach już nie będę mówił. Przeciwko Trzebini do końca spotkania szukaliśmy kontry. Niewiele brakowało, a udałoby nam się zdobyć zwycięską bramkę.
Jednak w ostatnim kwadransie przytkowiczanie przeżywali trudne chwile. – Grając w osłabieniu skupiliśmy się na obronie własnego przedpola – podkreśla Roman Skowronek. – Zaraz po stracie Kamila Flaki musiałem ze szpicy cofnąć Jacka Palę. Dopiero po kilku minutach rozgrzewki lukę w defensywie załataliśmy nominalnym obrońcą, Mateuszem Żakiem. Owszem, czasem tak bywa, że drużyna tracąca zawodnika potrafi nawet wziąć pełną pulę. Jednak remisem nie gardzimy. Zawsze to punkt zdobyty na wyjeździe. Dopiero drugi sezon gramy w czwartej lidze, więc ciągle się jej uczymy. Gdyby był z nami Łukasz Lelek, być może udałoby się nam wykorzystać choć jedną z wypracowanych okazji. Nie mieliśmy kim straszyć rywali.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?