Słowak Martin Markuš telefonem komórkowym nagrał dziwne zwierzę, które czaiło się na łące w okolicy jego domu. Film zamieścił na swoim profilu na Facebooku.
- Uważajcie. Nie wiem co to było, ale nie mógł to być ani kot, ani ryś. Zwierzę było wysokie na 70-80 centymetrów - ostrzega mieszkaniec wsi Raslavice położonej pod Bardejowem.
Miejscowość oddalona jest od polskiej granicy o niecałe 40 kilometrów. Drapieżnik może taki dystans pokonać w ciągu nocy.
- Jestem daleki od siania paniki. Owszem to zwierzę może się pojawić w Beskidach, ale wątpię, żeby zaatakowało człowieka - uspokaja Stanisław Michalik, nadleśniczy Nadleśnictwa Piwniczna.
Egzotyczne zwierzę
Nagranie opublikowane w sieci przez zawodowego kamerzystę Martina Markusa jest niewyraźne i ma zaledwie 23 sekundy.
Widać na nim zarys ogromnego kota, przypominającego pumę. Zwierzę najpierw zauważył ojciec młodego mężczyzny, ale nie był w stanie określić, co to za gatunek.
- Sam nie wierzyłem, dopóki go nie zobaczyłem - zapewnia Martin Markuš.
Słowak najpierw myślał, że jego ojciec zobaczył wilka. Kilka dni wcześniej te ssaki grasowały w okolicy, ale zwierzę, które nagrał na komórkę bardziej przypomina pumę albo tygrysa. Nagraniem zainteresowali się słowaccy leśnicy, jednak jakość obrazu jest tak słaba, że nie byli w stanie zidentyfikować co to za zwierzę.
Po sylwetce ogromnego kota wykluczyli jednak, że może to być dziki kot albo ryś. Skłaniają się raczej ku egzotycznemu gatunkowi, jak właśnie puma, czy nawet tygrys. Ostrzegają, że takie zwierzę może różnie zareagować na człowieka.
Słowackie służby starają się wyśledzić ssaka i go odłowić.
Nie ma się czego bać
Stanisław Michalik, nadleśniczy Nadleśnictwa Piwniczna, któremu podlega obszar wzdłuż granicy polsko-słowackiej zapewnia, że nie ma żadnego powodu do strachu.
- Praktycznie co roku w okresie wakacyjnym pojawiają się informacje, że ktoś zaobserwował nietypowe zwierzę - mówi Michalik. - Dlatego nie wszczynałbym alarmu. Może się okazać, że to nic groźnego. Nadleśniczy przypomina jednak, że cztery lata temu na terenie Polski rzeczywiście wolno biegała puma. Okazało się, że uciekła z nielegalnej hodowli w Czechach.
- Być może tak samo jest w tym przypadku. Tego nie będziemy pewni, dopóki ten duży kot nie zostanie złapany - zaznacza nadleśniczy Michalik. - Nie tworzyłbym w tym przypadku atmosfery grozy, bo te egzotyczne, drapieżne zwierzęta raczej stronią od ludzi.
W lesie mają mnóstwo mniejszych ssaków, które stanowią dla nich pożywienie, bo są łatwiejszym kąskiem niż człowiek.
Stanisław Michalik dodaje, że leśnicy nie natrafili w Beskidzie Sądeckim na ślady pumy, czy tygrysa. Znaleźli jednak tropy wilków.
- A jeżeli już się czegoś obawiać, to raczej dzików. Niedawno na świat przyszły młode, a samica ich broniąca potrafi zaatakować człowieka ze strachu - wskazuje nadleśniczy. - Trzeba więc uważać i lepiej schodzić dzikom z drogi. Spotkanie z lochą może skończyć się tragicznie.
Miesiąc temu od ran zadanych przez ogromnego dzika zmarła 85-letnia kobieta. Mieszkanka świętokrzyskiego została zaatakowana przez lochę podczas spaceru po lesie.
9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?