Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wypadek na Słowacji: Polski sprawca wypadku zostaje w więzieniu

Tomasz Mateusiak
Tomasz Mateusiak
Archiwum słowackiej policji
Nie trzy (jak wcześniej sądzono), a nawet 5 superszybkich samochodów mogło brać udział w nielegalnym wyścigu, który w zeszłą niedzielę, kierowcy z Polski zorganizowali sobie na terenie Słowacji. W wyniku nieodpowiedzialnej "zabawy" doszło do tragicznego wypadku. Jedno z polskich aut uderzyło w skodę na słowackich numerach rejestracyjnych. Zderzenie było tak silne, że nie przeżył go siedzący za kierownicą skody 57 – letni Słowak. Dziś słowacki sąd z miejscowości Dolny Kubin zdecydował o tym, że sprawca wypadku - kierowca porsche - został aresztowany na 3 miesiące. Jego dwaj kompani zostali zwolnieni do domu. Wcześniej jeden z nich musiał jednak wpłacić 20 tysięcy euro kaucji.

Tragiczny wypadek na Słowacji. Jednym ze ścigających się Polaków był dziennikarz motoryzacyjny

Przypomnijmy. Do wypadku z udziałem Polaków doszło w niedzielę (30 września) na wąskiej drodze w okolicach Dolnego Kubina (45 km od granicy z Polską) na Orawie. Około godziny 10 rano na drodze ścigały się superszybkie samochody z naszego kraju. Chwile wypadku nagrał na swoją kamerkę pokładową jeden z przypadkowych słowackich kierowców – świadków zdarzenia. Z nagrania wiemy, że na sekundy przed zdarzeniem, kolumnę aut w niedozwolonym miejscu wyprzedzał z zawrotną prędkością najpierw osobowy mercedes C43 AMG . Po nim za podwójną ciągłą (równie szybko) wyjechało żółte ferrari 458, które goniło porsche cayenne. Kierowcy obu aut jechali wprost w nadjeżdżającą z naprzeciwka słowacką skodę. W pewnym momencie kierowca ferrari zwalnia, a wówczas z tyłu uderza go porsche. Żółty samochód następnie zjeżdża na prawo, ale osoba siedząca w porsche nie ma już na to miejsca i niemal czołowo uderza w skodę.

Na skutek wypadku żaden z Polaków nie odniósł większych obrażeń. Niestety mniej szczęścia ma kierowca skody i jego pasażerowie. 57 – letni mieszkaniec wsi Orawskie Podzamcze, który prowadził samochód umiera w drodze do szpitala. Jego żona trafia do lecznicy w ciężkim stanie. Najmniej poszkodowany jest ich 21 -letni syn. Ten jeszcze tego samego dnia wychodzi ze szpitala. Wiadomo, że młody mężczyzna w chwili wypadku był odwożony przez rodziców na studia do Żyliny. Miał rozpocząć pierwszy rok nauki. Życie zmienia mu się jednak w inny sposób. Zostaje półsierotą i zamiast na zajęcia codziennie przyjeżdża do szpitala w odwiedziny do matki.

Zaraz po wypadku słowacka policja zatrzymuje całą trójkę polskich kierowców. 42 – letniemu sprawcy wypadku (jechał w Porsche) stawiane są zarzuty spowodowania śmiertelnego wypadku. Teoretycznie grozi mu za to od 2 do 5 lat pozbawienia wolności. Na Słowacji obowiązuje jednak prawo, które pozwala podwyższyć karę do 9 lat więzienia w sytuacji gdy przestępstwo na drodze było naprawdę drastyczne. Miejscowa prokuratura jeszcze tego samego dnia mówi, że będzie chciała po ten paragraf sięgnąć.

Pozostałym Polakom (27-letnie kierowca ferrari 26-letni kierowca mercedesa) grozi od 3 miesięcy do 1,5 roku więzienia za urządzenie nielegalnych wyścigów. - Policja bezkompromisowo ukarze tych aroganckich i bezmyślnych kierowców, którzy stworzyli zagrożenie dla innych uczestników ruchu i użyje wszystkich dostępnych przepisów, uprawnień i sankcji wobec nich - zapewnia Radko Morawcik. - Prawdopodobnie będziemy chcieli im zarekwirować luksusowe samochody na poczet wyrządzonych przez nich szkód. Te tylko w infrastrukturze i kosztach akcji ratunkowej są szacowane na 35 tysięcy euro.

Dziś o godzinie 8.30 rano cała trójka naszych rodaków została doprowadzona z aresztu przed sąd w Dolnym Kubinie. Na posiedzeniu zapadła decyzja, że 42 - letni sprawca wypadku (kierowca porsche) zostaje za kratami. Będzie czekał w słowackim areszcie na proces w swojej sprawie. Jego dwaj koledzy mogą wrócić do Polski. 27 - letni kierowca ferrari by zostać zwolnionym musiał jednak wpłacić 20 tysięcy euro poręczenia majątkowego.

Tragedia na Słowacji szeroko komentowana jest też w Polsce. Tym bardziej, że wiadomo już iż jedną z osób ścigających się super samochodami był znany w internecie dziennikarz i bloger motoryzacyjny Łukasz K. Siedział on za kierownicą mercedesa. Co ciekawe wypożyczył go od tej firmy do testów.
- Tym co się stało jesteśmy wstrząśnięci – mówi dr Ewa Łabno-Falęcka, dyrektor ds. Komunikacji i Relacji Zewnętrznych Mercedes-Benz Polska. - Mamy – szczerze mówiąc – różne doświadczenia dotyczące sposobów użytkowania naszych aut przez redakcje. Ale jeszcze nigdy nie doświadczyliśmy takiej brawury jazdy naszym autem użyczonym dziennikarzowi.

Łukasz K. z szybkiej jazdy był jednak znany. Widać to choćby na filmikach jakie wrzucał do internetu w ramach pracy dla portalu forzamagazin.pl. Jeszcze w niedzielę na facebookowym profilu tego portalu było zdjęcie ich "dziennikarza" przy pożyczonym mercedesie. Podpis pod nim informował, że K. wybiera się z innymi dziennikarzami na ostatnią w tym roku wyprawę – test na polsko – słowackie pogranicze. Tu pojawia się pytanie kim byli pozostali zatrzymani kierowcy.

Polski konsul w Bratysławie Jacek Doliwa informuje, że słowacka policja zdradziła mu, że zatrzymani to Łukasz K., Marcin L. oraz Adam Sz. Porsche Cayenne, za kierownicą którego siedział Marcin L. miało tablice z województwa pomorskiego. Z kolei ferrari (rejestracja z Poznania) - należy do prywatnego właściciela – nieoficjalnie mówi się, że to właściciel dużych zakładów poligraficznych z Wielkopolski, który w feralny dzień pożyczył pojazd swemu 27 – letniemu synowi Adamowi S.

Ze zdjęć, które były zamieszczone na facebooku forzamagazin wiemy też, że w nielegalnym rajdzie przez Słowację miały brać dodatkowe dwa samochody: lamborghini aventador S i czarny ford mustang GT. Ich kierowcy zapewne zaraz po wypadku uciekli ze Słowacji bojąc się, ze i ich czekają prawne konsekwencje łamania przepisów drogowych. Kim byli ci dwaj pozostali mężczyźni? Dziś trudno to ustalić bo po wypadku osoby obsługujące wszystkie strony grupy forzamagazine szybko je wyłączyli. Dziś nie można tu już sprawdzić żądnych informacji. Nie działają też profile zatrzymanych mężczyzn w mediach społecznościowych.

- Mamy jednak nagranie, nadesłane przez kierowcę, który spotkał całą piątkę ścigających się Polaków w innym miejscu – mówi nieoficjalnie "Krakowskiej" osoba związana ze słowacką policją. - Będziemy chcieli także ich pociągnąć do odpowiedzialności. Tym bardziej, ze na filmie, którego na razie nie chcemy pokazywać, widać, że cała piątka łamała przepisy drogowe przez naprawdę długi czas.

TRAGICZNY WYPADEK NA SŁOWACJI

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Wypadek na Słowacji: Polski sprawca wypadku zostaje w więzieniu - Gazeta Krakowska

Wróć na zakopane.naszemiasto.pl Nasze Miasto