Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wysoka pożegnała Beatę i jej synka Kacpra. Zginęli w Grecji [ZDJĘCIA]

Bogumił Storch
Bogumił Storch
Uroczystości pogrzebowe w Wysokiej. Beatę i Kacperka żegnała cała wieś
Uroczystości pogrzebowe w Wysokiej. Beatę i Kacperka żegnała cała wieś Bogumił Storch
W sobotę, w parafialnym kościele w Wysokiej k. Wadowic, odbyły się uroczystości pogrzebowe polskich ofiar tragedii w Grecji.

Pogrzeb odbył się w sobotę, 4 sierpnia w kościele pw. Świętej Marii Magdaleny w Wysokiej. Gdy w sobotę, o godz. 11. rozpoczęły się uroczystości pogrzebowe, cała wieś zamarła, niemal wszyscy mieszkańcy pojawili się na żałobnej mszy świętej.

Uroczystościom pogrzebowym przewodniczył ks. inf. Jakub Gil, a kazanie wygłosił proboszcz parafii w Wysokiej, ks. Adam Stawarz.

Kaznodzieja przypomniał, że 9-letni Kacper chciał być piłkarzem, uczył się też grać na gitarze i jeździć na nartach. - Był bardzo dobrym uczniem. Wszystko dokładnie wypełniał. Kiedy go pytano, odpowiadał jak dorosły człowiek - wspominał proboszcz.
- Ze swoimi kolegami i koleżankami, którzy są dzisiaj tutaj, chciał przygotowywać się do pierwszego spotkania z naszym Panem i Zbawicielem w Komunii Świętej. Już Go tam spotkałeś, Kacperku - mówił.

Wspominając jego mamę, Beatę, proboszcz zapewniał, że "była wspaniałą, dobrą kobietą, żoną, matką, która nikomu nie zazdrościła, która chciała jak najlepiej wychować swojego synka". - Wierzymy, że otrzymają życie w domu Ojca, nie ręką ludzką zbudowanym, że otrzymają życie, które tak bardzo kochali - mówił ks. Stawarz.

- Ze swoimi kolegami i koleżankami, którzy są dzisiaj tutaj, Kacper chciał przygotowywać się do pierwszego spotkania z naszym Panem i Zbawicielem w Komunii Świętej. Już Go tam spotkałeś, Kacperku - mówił w trakcie uroczystości ks. Adam Stawarz.

W ostatniej drodze Beacie i jej 9 - letniemu synkowi Kacprowi, towarzyszyli mieszkańcy wsi, rodzina oraz mieszkańcy powiatu wadowickiego, którzy ich nie znali, a o tragedii dowiedzieli się z mediów i w sobotę po prostu chcieli w ten sposób wesprzeć rodzinę.

Za trumnami, małą i większą, drogą ze świątyni na cmentarz komunalny w Wysokiej szli w pierwszym rzędzie dwaj młodzi mężczyźni. To Jarosław, ojciec i mąż zmarłych oraz jego brat Adrian, który pojechał do Grecji zaledwie kilka godzin po tragedii, by wesprzeć brata i pomóc mu załatawić formalności.

Bliscy zmarłych na trumnie Kacperka ułożyli rękawice bramkarskie, w których chłopczyk grał i trenował w lokalnej drużynie piłkarskiej. Wśród żałobników wyróżniali się młodzi chłopcy, ubrani w piłkarskie koszulki.

- To koledzy Kacperka z klubu. Chłopczyk uwielbiał grać w piłkę, to była jego pasja, chciał być bramkarzem, podziwiał reprezentanta Polski Łukasza Fabiańskiego, podobno miał wielki talent. Teraz pochowali go na cmentarzu w takim miejscu, by jego grób był blisko boiska klubu z Wysokiej. Niech aniołek będzie szczęśliwy - powiedziała nam, ocierając łzy jedna z kobiet, uczestniczących w pogrzebie.

- Moja córka uczyła się razem z Kacperkiem, byłyśmy w kościele, ale na grób pójdziemy za parę dni, bo widzę, że córeczka strasznie to dziś przeżywa - dodała.

Beata i jej 9-letni syn Kacper z Wysokiej w Małopolsce to jedne, z przynajmniej, 91 ofiar pożarów w Grecji. Utonęli, uciekając przed płomieniami szalejącymi w Grecji. Tragedia miała miejsce w hotelu Mati, gdzie doszło do groźnego pożaru. Goście hotelowi zaczęli uciekać z budynku. Dziesięciu turystów, w tym Beata i Kacper, wsiedli na łódkę i odbili od brzegu. Niestety kobieta wraz z dzieckiem nie przeżyli, utopili się, podobnie jak reszta ludzi znajdujących się wraz z nimi na tej łódce. Mąż i ojciec, Jarosław, został na lądzie. Liczył, że na morzu rodzina będzie bezpieczna.

Jarosław, na którego oczach żona z synem odpływali na wypełnionej turystami łódce, niedługo po tragedii zdradził w rozmowie z „Gazetą Krakowską”, że Beata przed wejściem na łódź zdołała dodzwonić się do jego brata Adriana.

Przed pogrzebem Adrian, brat Jarosława, zamieścił na Facebooku jedno z ostatnich zdjęć, przytulonych mamy i chłopca, zrobione najprawdopodobniej przez Jarosława, gdy lecieli na wakacje samolotem.

Pod czarno-białą fotografią zamieścił też ostatnie słowa, które usłyszał od Beaty, gdy dodzwoniła się do niego z łódki dryfującej po wzburzonym morzu, kiedy uciekali przed ogniem: „Albo się zaczadzimy albo utoniemy! Módlcie się za nas”. Wirtualne kondolencje złożyły pod tym wpisem setki internautów.

Śledztwo w sprawie okoliczności śmierci matki i dziecka prowadzi prokuratura rejonowa w Wadowicach. Bliskim zmarłych wojewoda małopolski i starosta wadowicki zaoferowali pomoc psychologa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wadowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto